Współczuję jej takiej rodziny. Przez cały film nikt poza babcia w nią nie wierzyl. W sumie to rzucali jej kłody pod nogi (siostra) i zanizali jej wartość (ojciec). Strasznie antypatyczni.
Rodzina dysfunkcyjna,na wielu poziomach, oraz Joy w roli "dziecka-bohatera".Z głosu w tle przy końcu filmu wynika,że nie wyszła z tej roli do końca.Wspierała ojca,pomimo, że ten z partnerką, podwazal sądownie jej prawo do dochodów z wynalazku.Strach pomyśleć,jak potoczyłyby się jej losy,gdyby wspierającej,wierzącej w nią Babci nie było w jej życiu. I prawdziwej przyjaciółki i byłego męża,który w roli przyjaciela sprawdził się świetnie.