Uwielbiałam go w Latającym Cyrku i wszystkich filmach Pythonów, ale niestety popełniłam zasadniczy błąd, biorąc się za jego dzienniki z lat 1969-1979. Spodziewałam się jakichś ciekawostek, Pythonów zza kulis itp - niestety na 673 stronach było może z pięć śmiesznych historyjek. Nudaaaaaaa Doczytałam do końca, bo się zawzięłam, ale to był stracony czas:( Teraz na sam jego widok cierpnie mi skóra...
Nie każdy we wszystkim jest dobry ;) On był świetnym komikiem, aktorem, natomiast niekoniecznie musiał być świetnym pisarzem, rybakiem czy kolarzem torowym.
Zgoda, ale w takim wypadku niech sobie daruje pisarzenie... Swoją drogą, czasem widzę jego wypowiedzi w recenzjach innych książek i zamiast zachęcić, z miejsca mnie zniechęcają od kiedy wiem, jak "fantastycznym" autorem jest on sam :(